sie 11 2006

Bez tytułu


Komentarze: 4

moim podstawowym problemem jest to ze ja tak naprawde nie chce nie jesc... szczerze to nic nie robie w kierunku zeby pozbyc sie kilku kg... no moze rower... ale to rekreacyjnie tylko...

ja jedynie mysle o tym zeby sie pozbyc tego balastu...

sama sobie szkodze... przydałoby sie zajac sobą w koncu i chciec...

ech...

20kg : :
11 sierpnia 2006, 17:54
jak nic nie jem :?
11 sierpnia 2006, 17:52
\"szczerze to nic nie robie w kierunku zeby pozbyc sie kilku kg\"..nie wydaje mi sie Kochana,żebyś nie robiła nic..przecież Ty nic nie jesz..i to określenie w tytule Twojego bloga \"tłuste ciało\"..brak samoakceptacji?
11 sierpnia 2006, 15:41
o to to! ja teorie tez mam obcykana...
z drugiej strony - naprawde nie usmiecha mi sie wszystkiego sobie odmawiac... i to do konca zycia, bo gdy tylko zaczynam spowrotem jesc nawet mniejsze ilosci - tyje. ech... zazdroszcze tym, co to najbardziej z lakoci lubia salate...
11 sierpnia 2006, 15:33
Powiem Ci, jak jest u mnie. Nie odchudzam się jakoś specjalnie [choć uwierz mi, powinnam], ale zaobserwowałam u siebie, że tracę kilogramy mimowolnie wtedy, kiedy jestem radosna, zadowolona z życia, roześmiana i energiczna. A tyję, kiedy mam obniżony nastrój. Więc może w tym jest klucz? Więcej radości życia!

Dodaj komentarz